Get Adobe Flash player

Mazowsze

O regionie

Na Mazowszu też jest Szwajcaria!
Kto słyszał o Mazowieckiej Szwajcarii?
Nikt?
Szwajcaria Kaszubska - wiadomo jeziora, wzgórza, piękne lasy, ale żeby coś podobnego było na Mazowszu? Większość mieszkańców Warszawy i okolic nie wie, że jest w województwie takie miejsce, w którym teren nie jest monotonną równiną, ale są wzgórza, kręte drogi, wąwozy, piękny widok na - tworzącą w tym miejscu zalew - Wisłę i meandrująca rzeka, której nazwa - Skrwa Prawa, mogłaby stanowić nie lada wyzwanie językowe dla obcokrajowców. Wszystko to znajduje się niedaleko od stolicy. Niecałe 2 godziny jazdy samochodem, na zachód od Płocka na terenie Brudzeńskiego Parku Krajobrazowego.

Do niedawna jeszcze Mazowsze nie bardzo chciało się przyznawać do tego parku. Mimo tego, iż znajduje się on w całości na terenie województwa mazowieckiego podlegał pod zarząd Gostynińsko-Włocławskiego Parku Krajobrazowego, którego dyrekcja mieści się na terenie województwa Kujawsko-Pomorskiego. Dopiero niedawno zarząd nad parkiem został przeniesiony do województwa mazowieckiego. Tym razem do... odległego od parku o ponad 100 km Otwocka. Ciekawe kiedy ten jeden z najładniejszych obszarów na terenie Mazowsza doczeka się dyrekcji w miejscu, gdzie się znajduje?

Mazowiecką Szwajcarię najlepiej zwiedzać rowerem bądź kajakiem. Rowerzyści mogą wyruszyć z Płocka szlakiem czerwonym, który biegnie od Płocka do Brudzenia, wzdłuż malowniczo meandrującej Skrwy, której brzeg miejscami wznosi się na prawie 30 metrów. Trasa ma 32 km. Niektóre odcinki mogą stanowić wyzwanie dla mniej wprawnych rowerzystów. Czekają na nich podjazdy, strome skarpy i ostre zjazdy. Na terenie parku są także głębokie jary, które niewiele ustępują na głębokość tym z okolic Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Jeden warto obejrzeć w Siecieniu, inny w Cierszewie obok ośrodka wypoczynkowego - najważniejszej bazy turystycznej w regionie. Alternatywnym sposobem podróżowania po Brudzeńskim Parku Krajobrazowym są liczne nieutwardzone drogi, którymi można dotrzeć do prawie wszystkich zakątków parku.

Na kajakarzy czeka rzeka Skrwa. Jednodniowe spływy zaczynają się w Brudzeniu Wielkim i można dopłynąć wówczas aż do Wisły. Przed podjęciem decyzji o spływie warto pamiętać, że trwa on rzeczywiście jeden dzień. Nie 4-5 godzin, ale cały dzień ostrego wiosłowania, walki z wartkim nurtem i omijania zagradzających nurt drzew. Słyszałem historie o grupach, które nie dopłynąwszy do ujścia Skrwy, porzucały kajaki na brzegu rzeki i wędrowały do jakiejś drogi, byle tylko wydostać się z dziczy przed zmrokiem...

Brudzeński Park Krajobrazowy ma jeden mankament - pewien przykry zakłócacz, który na szczęście można ominąć. Trzeba tylko koniecznie wybrać w Płocku trasę na Dobrzyń, a nie na Lipno, choć z tej drugiej drogi są ładniejsze widoki na rzekę Skrwę. Piękny krajobraz nie równoważy jednak innego widoku, który można ujrzeć w Kobiernikach. Jest to szczególnie niedobre miejsce dla ludzi obdarzonych dobrym węchem, ponieważ w Kobiernikach, przy samej drodze prowadzącej do mazowieckiej Szwajcarii, znajduje się... składowisko odpadów. Ot dobry pomysł na to jak zeszpecić coś co w niedługiej przyszłości stać się może największą atrakcją turystyczną regionu.

Śladami mistrza Twardowskiego i Napoleona
Warto wybrać się do Węgrowa. W zakrystii węgrowskiej bazyliki znajduje się słynne lustro mistrza Twardowskiego. To w tym lustrze za sprawą magicznych sztuczek Twardowski wywołał ponoć ducha Barbary Radziwiłłówny - ukochanej króla Zygmunta Augusta.

Węgrów to małe, urokliwe miasteczko na pograniczu Podlasia i Mazowsza, leżące nad Liwcem. Najbardziej znanym zabytkiem węgrowskim jest bazylika na Rynku Mariackim. Kościół przebudował w stylu barokowym mistrz Tylman z Gameren - jeden z najbardziej znanych architektów europejskich doby dojrzałego baroku (XVII w.). Urodzony w Holandii Tylman mieszkał w Polsce i zasłynął projektami takich słynnych polskich zabytków jak pałac Krasińskich czy kościół Sakramentek w Warszawie oraz pałac w Nieborowie.

Lustro Twardowskiego miało swój epizod także w wojnach Napoleońskich. W 1812 roku - w drodze na Rosję - przez Węgrów przemaszerowała Wielka Armia Napoleona, co zostało udokumentowane na jednej z ławek węgrowskiego kościoła, gdzie nieznany żołnierz wyrył datę 1812. Napoleon nocował w Węgrowie i prawdopodobnie, znając sławę lustra Twardowskiego, postanowił zobaczyć, jaką przyszłość jemu pokaże. Ponoć zobaczył w nim swą klęskę pod Moskwą, wściekł się i miał lustro rozbić. Do tej pory na lustrze jest szrama.

Tekst Daniel Sukniewicz
Copyright © 2008 by Polish Geographic
www.polishgeographic.pl

Ogrody Królowej Bony

Mieszkańcy Czerska uważają, że królowa Bona tak naprawdę nigdy nie opuściła zamku. Na potwierdzenie przytaczają opowieści o kobiecej postaci widywanej na wzgórzu przy pełni księżyca oraz... fakt, że zawsze w pierwszy weekend czerwca królowa na czele orszaku wjeżdża na zamkowy dziedziniec. By tradycji stało się zadość w każdą niedzielę pierwszego weekendu czerwcowego kilkanaście minut po tym jak zegary wybiją południe, na zamku odzywa się hejnał i na dziedziniec wjeżdża królewski orszak, któremu przewodzi królowa Bona Sforza d'Aragona - druga żona króla Zygmunta Starego. Wita gości i zaprasza do wspólnej zabawy.

Tak rozpoczyna się coroczny festiwal historyczno-folkowego "Ogrody Królowej Bony". Towarzyszą mu pokazy walk rycerskich, pokazy tańca historycznego oraz dawnych rzemiosł - zielarstwa i ziołolecznictwa.

Nazwa imprezy ma swoje historyczne korzenie. Ogrodami Królowej Bony nazywano niegdyś Czersk. Królowa sprowadziła tu w XVI w. sadzonki winorośli, które dały początek uprawie wina, a także warzywa, które zaczęli uprawiać mieszkańcy ówczesnego miasta. W ciągu kilku lat Czersk stał się ogrodem, a tam, gdzie dziś rosną drzewa owocowe ciągnęły się winnice.

W piwnicach czerskich domów leżakowało wino, cieszące się uznaniem w całej Polsce. Na pamiątkę czasów, w których Czersk był warzywno-winną stolicą polski w specjalnym Kotle Królowej Bony zostanie przyrządzona specjalna zupa - warzywna oczywiście.

Części historycznej festiwalu towarzyszyć kiermasz sztuki ludowej, żywności tradycyjnej i ekologicznej, który odbywa się przy dźwiękach muzyki folkowej, a także muzyki pochodzącej z półwyspu Apenińskiego, podkreślającej włoskie korzenie Czerska.

Kajakowe podchody i wyścigi 40 km od centrum Warszawy


40 km na północ od centrum Warszawy płynie jedna z najbardziej urokliwych rzek na Mazowszu - Wkra. Jest ona wąska, płytka, ma kamieniste oraz piaszczyste dno i miejscami wysokie brzegi. Spływy Wkrą odbywają się w każdą sobotę od maja do września.

Wkra to jedna z najciekawszych rzek w okolicach Warszawy. Wije się leniwie wśród łagodnych wzgórz i ukwieconych łąk. Co pewien czas mija wysokie wzgórza porośnięte lasem, senne wioski z drewnianymi chatami i bocianimi gniazdami. To doskonałe miejsce na wycieczkę w weekend, gdzie można odpocząć od gwaru Warszawy, mimo że znajduje się jedynie 40 km od jej centrum.

Bardzo spokojna trasa, piękna, malownicza i dystans, który każdy może pokonać, nawet jeżeli wcześniej nie pływał kajakiem.

Piramidy z epoki brązu

50 km na północny wschód od Krakowa znajdują się kilkumetrowej wysokości kopce, które kryją w sobie tajemnice sprzed 3,5 tysiąca lat. Powstały 25 wieków wcześniej niż mieszkańcy Krakowa usypali kopce Krakusowi i Wandzie. Wewnątrz spoczęli wodzowie ludu, który zamieszkiwał okolice Krakowa w epoce brązu. Warto wybrać się na jednodniową wycieczkę rowerową ich szlakiem.

Wśród pól i pagórków na niewielkim obszarze między Działoszycami na zachodzie, Wiślicą na wschodzie a Bejscami na południu znajduje się kilkanaście dobrze zachowanych kurhanów, które wyglądają jak małe piramidy. Znajdują się na szczytach wzniesień, z których roztacza się piękny widok na okolice. W czasach gdy istniało więcej kurhanów z każdego widać było następny.

Kopce zostały zbudowane przez lud, którego materialny dorobek archeolodzy nazywają kulturą trzciniecką. Budowniczowie kurhanów nie znali żelaza. Jedynym metalem, który stosowali był brąz - stop miedzi i cyny. Był to jednak surowiec raczej ekskluzywny niż codziennego użytku. W powszechnym użyciu były narzędzia wykonywane z kamienia - krzemienne noże, krzemienne groty strzał, krzemienne siekierki.

Niestety kurhanów nie zbudowano z kamienia, niczym nad Morzem Śródziemnym. Starożytni mieszkańcy ziem polskich nie dysponowali tym budulcem na masową skalę. Sypali wiec kurhany z tego materiału, który znajdował się pod ziemią. Na szczęście nie był to sypki piasek, ale less, który z biegiem lat stwardniał, przekształcając się w skałę, dzięki czemu kurhany nie uległy zniszczeniu, ale zachowały się do naszych czasów w pierwotnej wysokości.

Do kurhanów nie prowadzą niestety oznakowane drogi. Niektóre z nich stoją zagubione pośród pól. Może dlatego mało kto je odwiedza. Często nie wiedzą o nich nawet ludzie mieszkający w ich sąsiedztwie. W każdym razie ich nie doceniają.



Na wycieczkę do kurhanów warto się wybrać w weekend. Można się wówczas wyrwać z miasta by zagłębić się w świat zamierzchłych dziejów, podążając do małych wioseczek porozrzucanych po lessowych wzgórzach. Kiedyś na miejscu tych wioseczek leżały starożytne osady a na szczytach okolicznych wzgórz wznosiły się kurhany.

Można wyruszyć na rowerze by pokonać trasę liczącą ok. 50 km po urozmaiconym pagórkowatym terenie.

Wycieczkę można zacząć z Kazimierzy Wielkiej kierując się w stronę Buska Zdroju. Pierwszy kurhan znajduje się w Jakuszowicach, zaraz za wsią na pagórku po lewej stronie drogi. Warto się wspiąć na wzgórze, bo z kurhanu roztacza się piękny widok na okolicę. O Jakuszowicach uczą się wszyscy adepci archeologii. Badacze odkryli we wsi nie tylko kurhan z epoki brązu, ale także osadę sprzed 2000 lat oraz pochówek wojownika posiadającego uzbrojenie i ozdoby Hunów. Z Jakuszowic warto udać się w stronę Bejsc - trzeba cofnąć się do drogi prowadzącej do Kazimierzy Małej. Pierwszy kurhan widać zanim dojedzie się do miejscowości ponieważ dominuje on na szczycie wzgórza po lewej stronie drogi. Dwa następne znajdują się w odległości ok. 2 km od centrum Bejsc. Najpierw można pojechać do Królewic by zobaczyć wysoki na 6 m kurhan znajdujący się przed wsią, po lewej stronie drogi, na szczycie wzgórza. Potem warto udać się w stronę Grodowic gdzie inny, wysoki kurhan zachował się wśród pól. Za drogowskazem oznaczającym początek wsi należy skręcić w polną drogę w lewo, a następnie na skrzyżowaniu polnych dróg w prawo. 100 m dalej na polu, po lewej stronie drogi wznosi się kurhan. Z Grodowic niedaleko do Krzczonowa. Na polach wsi zachował się jeden z największych pradziejowych kopców w okolicy. Żeby do niego dotrzeć trzeba w połowie miejscowości skręcić w prawo i minąć staw. Z Krzczonowa można udać się do Kolosów. We wsi trzeba skręcić w prawo - przy kapliczce - w drogę polną prowadzącą pod górkę. 1,5 km dalej, w najwyższym punkcie terenu, zachował się kurhan, na którym stoi figurka Chrystusa Frasobliwego.

Zmęczeni oglądaniem kurhanów mogą stąd wrócić do Kazimierzy. Ci, którym pozostała jeszcze energia mogą wybrać się dalej. W Czarnocinie na przeciw Urzędu Gminy wznosi się wielki kopiec - chyba usypany dużo później niż inne kurhany. W Optowiczkach na wzniesieniu po lewej stronie drogi prowadzącej do Działoszyc zachował się mocno zarośnięty kurhan. Za wsią można skręcić w lewo w kierunku miejscowości Topola. Kolejny kurhan znajduje się w dawnym parku pałacowym we wsi Kobylniki. Szczyt kurhanu został niestety zniszczony przez poszukiwaczy skarbów. - Był kiedyś kopiec zostało ino wspomnienie - skwitowała stan zabytku sprzed tysiącleci jedna z mieszkanek wsi. Taki los czeka niestety te zabytki, które pozostają w zapomnieniu. W leżącym mniej więcej 10 km dalej Rosiejowie (za Skalbmierzem w kierunku na Miechów) znajdują się dwa kurhany w jeszcze gorszym stanie. Nie zniszczyli ich poszukiwacze skarbów, tylko rokroczna uprawa roli. Z każdym rokiem orane kurhany - zabytki sprzed 3500 lat stają się coraz niższe, tak, że za kilka, najdalej kilkanaście lat znikną zupełnie. W dużo lepszym stanie jest kurhan w Szczotkowicach - ostatni punkt wycieczki. We wsi trzeba skręcić w prawo i pójść pod górę. Kopiec widać po prawej stronie. Mimo, że wznosi się na polu nie ruszył go jeszcze pług. Zachował się do dziś tak jak został usypany tysiące lat temu.

Może kiedyś powstaną tam szlaki rowerowe, które połączą kurhany. Może pojawią się też tablice informacyjne i drogowskazy. Zanim jednak ktoś się za to zabierze mieszkańcy tych miejscowości nadal będą uważać, że w ich okolicy nie ma niczego ciekawego co można by pokazać znajomym.

Tekst
Daniel Sukniewicz

Pieszo, rowerem i kajakiem przez Chojnowski Park Krajobrazowy

Nie jest to Las Kabacki - najbardziej kojarzony z Ursynowem cel weekendowych spacerów i wycieczek rowerowych. Ten kompleks leśny jest od niego 10 razy większy. Jest to Chojnowski Park Krajobrazowy, który zaczyna się tuż za podwarszawskim uzdrowiskiem - Konstancinem.

W weekendy, gdy Las Kabacki i Powsin przeżywają najazd mieszkańców stolicy, w środku lasów chojnowskich nie spotka się żywej duszy. Zachowały się tam jeszcze położone wśród pól malownicze wioseczki, w których życie toczy się spokojnym, zwolnionym rytmem.

Na terenie Chojnowskiego Parku Krajobrazowego można podziwiać nie tylko sielskie widoki, ale także piękną przyrodę. Znajdziemy tu zachowane fragmenty dawnej puszczy mazowieckiej, skarpę i dolinę Wisły, przełomy rzeki Jeziorki oraz śródleśne stawy
W Parku wydzielonych jest 13 rezerwatów przyrody, w których znalazły schronienie unikalne gatunki flory i fauny, z borsukiem - symbolem Parku - na czele.
Można tu odkryć piękne śródleśne polany jesienią zmieniające się we wrzosowiska, torfowiska z roślinnością bagienną oraz wydmy - urozmaicające krajobraz puszczy.
Park obejmuje tereny od Konstancina na południe po linię kolejową Pilawa-Skierniewice, zaś jego zachodnia granica przebiega wzdłuż rzeki Jeziorki.

Najciekawsze szlaki turystyczne
Z Ursynowa do Chojnowskiego Parku Krajobrazowego prowadzi niebieski szlak turystyczny, który wiedzie przez Konstancin. Za Konstancinem warto zobaczyć XVII-wieczny, odrestaurowany dwór w Oborach, otoczony ogrodem z połowy XVIII wieku.

W najbliższej okolicy dworu znajdują się, aż cztery rezerwaty przyrody, z których jeden - "Skarpa Oborska" - zasługuje na szczególna uwagę. Zachował się tu unikalny krajobraz skarpy wiślanej z licznymi źródełkami i małymi wodospadami. Z innego podwarszawskiego letniska - Zalesia - warto wybrać się nad rzekę Jeziorkę. Droga, którą wiedzie czerwony szlak turystyczny, prowadzi przez rezerwat florystyczny "Biele Chojnowskie", gdzie występuje nietypowy dla Mazowsza wiciokrzew pomorski.

Dolinę Jeziorki z jej malowniczymi przełomami i 20 gatunkami ptaków najlepiej zwiedzać, idąc za znakami niebieskiego szlaku turystycznego, który rozpoczyna się zaraz za rezerwatem "Biele Chojnowskie".

Wycieczki rowerowe

Szlaki biegnące przez Chojnowski Park Krajobrazowy dają również możliwość długich wycieczek rowerowych przez las. Niebieski, o długości 26 km, biegnie z Kabat do Zalesia. Stamtąd można pojechać szlakiem żółtym przez kolejnych 15 km, docierając aż do linii kolejowej Skierniewice - ­Pilawa. Inną możliwość daje szlak zielony, rozpoczynający się w Konstancinie. Zaprasza on na 34-kilometrową wycieczkę przez uroczyska i ostępy leśne aż do rzeki Jeziorki. Na trasie mijamy kilka rezerwatów przyrody.

Spływ kajakowy

Przez Chojnowski Park Krajobrazowy można też wybrać się na spływ kajakowy. Znawcy mazowieckich szlaków uważają Jeziorkę za jedną z bardziej interesujących rzek. Pomimo bliskości Warszawy można tu spotkać wiele gatunków ptaków, ryb (w tym pstrąga potokowego i miętusa) oraz gadów i płazów.

Spływ Jeziorką przez Chojnowski Park Krajobrazowy to propozycja dla tych osób, które mimo braku czasu na długi wyjazd chcą wyrwać się z miasta. Można go rozpocząć w Lesznowoli, a skończyć pod Piasecznem. Przebycie całej tej trasy zajmuje dwa dni. Warto jednak wiedzieć, że drugi dzień spływu - od Prażmowa do Głoskowa, w całości biegnący przez teren Chojnowskiego Parku Krajobrazowego - należy do raczej uciążliwych. Trasę uatrakcyjniają tu zwalone drzewa i płycizny. Rzeka jednak pięknie meandruje, a skarpy porasta bujna roślinność.

Dla zmęczonych zbyt długim obcowaniem z nieujarzmioną przyrodą, na trasie spływu istnieje dobrze rozbudowana infrastruktura turystyczna: hotele, pensjonaty, gospodarstwa agroturystyczne, bary i restauracje.

Autor: Daniel Sukniewicz
www.polishgeographic.pl